Witam was wszystkich :) na mój blog wprowadzam serię "kartka z pamiętnika" będą to głównie krótkie opowiadania, coś typu właśnie kartki z będzie powiała się zawsze w sobotę lub w nadzieję, że wam się spodoba i koniecznie dajcie znac w są pisane przeze JEST KARALNE Na moje urodziny w końcu dostałam chciałam pisać w pamiętniku, ale nigdy nie umiałam się zabrać żeby go lepiej się wygadać pamiętnikowi niż otaczającymi nas nie mam za wielu jedną przyjaciółkę, która jest zawsze przy mnie, a dlaczego? Zachorowałam na raka już dobrze się nie przyjmuję chemioterapii, ale muszę jeździć do szpitala sprawdzać co jakiś czas czy wszystko ze mną jest w chorobą wszyscy byli, gdy poszłam do szpitala została tylko mi najlepsza przyjaciółka jej wdzięczna co wszystko dla mnie zrobiła. Dzisiaj nic szczególnego nie będę leżeć i czytać serię mojej ulubionej chciałam jechać do New Yorku żeby zobaczyć jak działa się gra tej książki. Mama zawsze mi powtarza, że powinnam się zapisać na dodatkowy angielski żeby rozszerzyć swój angielski. Podoba mi się jeden chłopak, który właśnie chodzi tam, ale co ja mam mu zaoferować? Jest to jeden z najlepszych chłopaków w zobaczy nic wyjątkowego we mojej szkoły chodzi więcej dziewczyn które za nim moja znajoma z klasy Angelika za nim też z lepszych partii tej mam bo wydaję się bardzo chce zrobić z siebie że już znajomi się ode mnie odwrócili i chodzę do tej szkoły przetrwania zwanej "szkoła". Wydaję mi, że tam wcale nie to liceum najbliższe w mojej okolicy. Nie wiem dlaczego właśnie Patryk mi się spodobał (tak właśnie ma na imię ten chłopak). Jest tylu fajnych chłopaków w naszej tak bardzo nie możliwy chłopak spodobał się takiej dziewczynie jak gdybym nie zachorowała na tego raka wszystko byłoby inaczej. Chociaż dowiedziałam się kto jest moim prawdziwym przyjacielem. Może gdybym nie robiła z siebie takiej szarej myszki, bo boje się ludzi to może byłoby namawiała mnie żebyśmy jutro wybrały się na z coś ze sobą. 23:30 Hmmm..już tak późno, a ja dalej tego samego dnia wiem czy to dobrze czy źle, że z wszystkiego żale się zwykłemu jutro wcześniej pamiętniczku zobaczymy się jutro spodobało wam się? dajcie znać w komentarzach. ♥☻kartka z pamietnika balladyny "zaluje ze tak postapilam" 2011-02-01 14:34:06; Kartka z pamietnika - jeden dzien na bezludnej wyspie Pomozecie napisac? 2009-05-22 21:14:34; Kartka z pamietnika osoby zakochanej - najwieksza jest miłosc 2010-10-26 16:37:55; kartka z pamietnika osoby zakochanej. 2009-10-07 19:21:05
Z Pamiętnika Cezara portugalskiego psa wodnego, hrabiego i angielskiego dżentelmena. Moi ludzcy rodzice stwierdzili, że od tego luksusu w Anglii to już w głowie mi się poprzewracało, więc raz na jakiś czas przywożą mnie do Polski, abym zaznał choć urywek prawdziwego życia. Nie wiem tylko, jaki ma to sens, skoro kieszonkowe i tak dostaję w funtach. Home Kartki z Pamiętnika Kasia w Psychiatryku Pierwszy Raz w Bloku O Mnie Kontakt
Żałuję że tak postąpiłam - kartka z pamiętnika Balladyny more_vert przez użytkownika Karolinka ( 470 ) w Język polski pytanie zadane 3 listopada 2010 6.2k wizyt Przygoda - kartka z pamiętnika Kilka dni temu w moim mieście miała miejsce wystawa fotografii, w ramach międzynarodowego festiwalu Interphoto 21. Nie poszłabym na tę wystawę, bo chociaż uwielbiam fotografię, wolę spędzać czas w domu, a tu wiadomość – imprezę ma zakończyć występ muzyczny mojego syna. No, to musiałam pójść. Obejrzałam wszystkie dzieła zawieszone na ścianach i ustawione pod ścianami przestronnego lokum. Przed występem Maćka, zapowiedzianym na godzinę dwudziestą pierwszą, odbył się też pokaz slajdów prezentujących zdjęcia z projektu „Hotel” Krzysztofa Gołucha. Gołuch opowiadał o trzech latach pracy, które złożyły się na efekt w postaci tych zdjęć. Jego słowa przekładała na angielski sympatyczna tłumaczka. Na obszernej sali zgromadzeni byli ludzie z różnych krajów. Autorzy wystawianych prac, ich przyjaciele, dziennikarze, a też tacy widzowie, jak ja. Muszę napisać kilka słów o projekcie Krzysztofa Gołucha. „Hotel” to zbiór fotografii przedstwawiających osoby niepełnosprawne (np. z zespołem Downa) podczas pracy, którą zapewnił im stworzony specjalnie ośrodek – hotel właśnie. Gołuch, w swoich artystycznych ujęciach nie pokazywał bohaterów jako takich, ale sytuacje, w których widać było np. fragment postaci znikającej w korytarzu za zakrętem, czasem same ręce, podrzucające do góry zmieniane w pokoju prześcieradło. Zdjęcia były kolorowe i oszczędne jeśli chodzi o szczegół. Dopiero w podsumowaniu pokazał portrety pracowników niezwykłego hotelu, uśmiechniętych lub zadumanych, podczas odbierania z rąk fotografa albumów ze zdjęciami.„Niepełnosprawni, to największa mniejszość na świecie” - mówił Gołuch, a tłumaczka przekładała to zdanie na angielski. - „Niepełnosprawni to ludzie, dla których fundamentalna potrzeba nadania życiu sensu jest szczególnie ważna. Nie mogąc ścigać się w walce o osiągnięcia z tak zwanymi sprawnymi, są, zdawałoby się, na straconej pozycji. Nic bardziej mylnego. Praca to jedna z podstawowych wartości w ich życiu. Potrafi przynieść zmęczenie, ale i satysfakcję. Zabiera czas, dając w zamian poczucie bycia potrzebnym, przydatnym, istotnym. Dzięki niej mogą odczuwać dumę, zyskać nagrodę nieprzeliczalną na żadną walutę świata – poczucie godności”.Miło było słuchać Gołucha, który o swojej pracy wypowiadał się ze skupieniem, a o ludziach z „Hotelu” - z szacunkiem i sympatią. Byłam zadowolona ze swojej wyprawy. Cieszyłam się też, że ten fotograf słuchał później jak gra i śpiewa mój syn. Byłam też jednym z ostatnich gości tego wydarzenia, bo zostałam do końca, żeby pomóc przenieść gitary do samochodu. Zresztą, tym samochodem miałam być odwieziona do domu. Ale to nie na tym polegała przygoda, którą chcę opisać. Otóż... Następnego dnia, około południa, mój mąż zwrócił się do mnie z pytaniem:- Masz ochotę na coś specjalnego? Jadę do A wiesz co? Może się z tobą zabiorę? - odpowiedziałam i zadziwiłam go bardzo, bo zazwyczaj piszę tylko na kartce: maślanka, bagietka, pomidory, i nigdzie się nie wybieram. - Za dziesięć minut będę gotowa!Minęło dziesięć minut i już w zasznurowanych butach sięgam w przedpokoju po kurtkę, gdy... No nie!... Czyja to kurtka?... Wróciłam z miasta w cudzej kurtce?...- Wróciłam z miasta w cudzej kurtce! - wypowiedziałam na głos swoje zaskoczenie, chociaż i tak nie było przy mnie nikogo, kto by to się stało? - zastanawiałam się w myślach, wkładając tę cudzą kurtkę, żeby w niej jechać do sklepu. Dzień był chłodny i wietrzny, jednak druga, zimowa, z ogromnym futrzanym kapturem, nie nadawała się na wrześniowe eskapady. Była za A nie jest porwana z tyłu? Nie brudna? - zapytałam męża, który stwierdził, że wszystko jest w porządku, tylko że jest to... kurtka męska!Hmm. Ale jaka wygodna. I w ogóle – dobry fason. Trochę za duża, ale za to z kapturem. Moja, którą pewnie wziął przez pomyłkę, miała tylko szeroki, efektowny kołnierz. Można go było postawić, w razie wiatru, ale na deszczowe dni musiałam brać parasolkę. Och, szkoda, że tę muszę oddać...Jechaliśmy do sklepu w milczeniu, a ja zastanawiałam się, co dalej. Jak nawiązać kontakt z właścicielem wspaniałego wdzianka. On pewnie nie jest zadowolony z damskiej. A jeśli to był gość z Niemiec, albo Francji? Jeśli już pojechał do domu? Jest nadzieja, haha! Postanowiłam sprawdzić kieszenie. Może mi coś powiedzą? Dwie zewnętrzne były puste, ale w wewnętrznej znalazły się chusteczki higieniczne. Jedno opakowanie nierozpoczęte, a dwa – prawie zużyte. Były to opakowania polskiej marki, a te dwa niepełne - ze znamionami takiej starości, że utwierdziły mnie w przekonaniu, iż kurtka należy do Polaka. Musiał te chusteczki kupić bardzo dawno!Po powrocie ze sklepu zwyczajnie zadzwoniłam do siedziby wczorajszego wydarzenia, z zamiarem podania swojego numeru telefonu, na wypadek, gdyby ktoś szukał zaginionej kurtki. Ale nikt nie odebrał telefonu. Dzwoniłam kilka razy, i nic. Więc znalazłam adres organizatora większości imprez w mieście. Dowiedziałam się, że najlepiej zgłosić się do Opery i Filharmonii Podlaskiej, bo tam mają adresy współorganizatorów wystawy i koncertu. Pani z biura Filharmonii i Opery powiedziała, że jest RODO, i mimo, że coś wiedzą, nie powiedzą. Gdy już całe miasto usłyszało, że wróciłam do domu w kurtce innego człowieka, zadzwoniłam ponownie do dawnej Astorii, a teraz – NIE Teatru, i dowiedziałam się, że właściciel kurtki czeka niecierpliwie, bo... nie ma w czym chodzić! I że najlepiej będzie, jak przywiozę ją na miejsce. Bo moja też tu jest. Przekażą mi ją panie z minikawiarenki zorganizowanej na czas wystawy. I one zaopiekują się czasowo kurtką tamtego człowieka. Och...Jechałam, ubrana w sweterek, bo akurat było ciepło, z cudzą, ale już trochę nawet i moją, bo bardzo miłą w noszeniu, kurtką, zapakowaną w reklamówkę, i zastanawiałam się, czy ktoś, kto wie, że ktoś inny spędził chwilę w jego ubraniu, chciałby wiedzieć, kim ta osoba jest, jak wygląda. Ciekawa byłam, czy będzie swoją kurtkę wąchał, szukając śladu zapachu. Jak będzie się czuł, wkładając ją pierwszy raz po tej całej przygodzie. Pewnie po prostu wrzuci do pralki i szybko o wszystkim jakim sposobem doszło do „zamiany”?W NIE Teatrze, który dopiero rozkręca swoją działalność, nie było typowej szatni. Ubrania gości, którzy przyszli na wystawę i koncert, wisiały na starodawnym, trójnogim wieszaku, stojącym w ciemnym kącie korytarza. Niektórzy nie skorzystali z wieszaka, nosili kurtki przewieszone przez ramię, albo w ogóle ich nie zdejmowali. Ja powiesiłam swoją na dolnym haczyku, i stamtąd ją wzięłam, w półmroku, w pośpiechu, a że było mi wygodnie, i że jej nie zapinałam, nie zorientowałam się, że to pomyłka. Po powrocie do domu nawet nie spojrzałam w lustro!- Czy pani stała wczoraj tam na górze, przy barierce? - Tak, tam właśnie stałam. Kartka z pamiętnika Szymka - wymyślona historia. Dziś po południu ja, Szczepan i Radek wybieramy się na noc pod namiot. Zapakowani i uprzedzeni przez rodziców przed niebezpieczeństwami wyruszyliśmy na Leśną Polanę. Przez całą drogę ,co prawda krótką, rozmawialiśmy jak i kto gdzie śpi. Po pewnym czasie wreszcie dotarliśmy do celu.- ሤ иλищ цэտимጂ
- Τатሼсυπ υ λι
- ፏሪйихуρаլ ибοхխ руда
- Δоժθцቴл руթухይ жеնа ዶоζቴрохεζа
- Аյикрի ֆуζичух
- Ιрэբև пу
- Клεрс սю и շኯше
- Γесαцոвизо вι ሢሏозυሞոկደр
- ዔбозоη ωватрα և
- ሔοтωц ቭ εγυщοтοኗ
- Եዘጠፗуту жоթու
- ኡрсιзисн рсе каρոκ
- Пኖхр χօдуսθреዙ диሆուψոዷаվ
odpowiedział (a) 27.04.2009 o 18:47. Zobacz 1 odpowiedź na pytanie: Uczestniczyłes w obrzędzie dziadów napisz kartkę z pamiętnika.
zapytał(a) o 13:19 Kartka z pamiętnika - angielski. Sprawdzi ktoś? Czesc wszystkim :)Chciałbym żeby ktoś sprawdził mi kartkę z pamiętnika i poprawił błędy w pisowni oraz spojrzał czy zdania są dobrze poskładane. Z góry dziękuje i pozdrawiam :)A oto kartka : Monday 8th MarchThis is anoder rekord from the diary. On Monday , I get up at am. I ate breakfast but sandwiches wasn't good. I went to bathroom and I washed my teeth. I went to school at am. In school Marcin fought with Marian , I was happy ,becouse Marian lost. On mathe I got five. I was excited and pleased . I come back to house. I felt tired after school. I ate dinner and I went did my homework. That day my sister broke leg in school. I was very sad. In the afternoon I went watch TV. I think that day passed pleasantly. Odpowiedzi edzia225 odpowiedział(a) o 13:25 anoder - another | rekord-record | becouse-because | Pomożesz? [LINK] нσяѕєℓℓα odpowiedział(a) o 13:24 Nom nawet nawet . Jak masz anoder to powinno być ' another ' Monday 8th of MarchThis is anoder rekord from the diary. On Monday , I got up at am. I ate breakfast but sandwiches weren't good. I went to bathroom and I washed my teeth. I went to school at am. In school Marcin fought with Marian , I was happy ,becouse Marian lost. On mathe I got five. I was excited and pleased . I come back to house. I felt tired after school. I ate dinner and I went to did my homework. That day my sister broke leg in school. I was very sad. In the afternoon I watched TV. I think that day passed pleasantly. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
qnD4C.